5 powodów, dla których obchodzę Walentynki
Walentynki to jeden z gorących tematów lutego. Są ci, którzy zalewają fecebookowe tablice postami o tym, jakie to święto jest złe i bez sensu i ci, których walle ociekają tęczą. Nie jestem w żadnej z tych grup, bo randki są dla mnie intymna sprawą, ale Walentynki lubię i obchodzę. Dzisiaj przedstawię Ci 5 powodów, dla których obchodzę Święto Zakochanych. Enjoy!
Bo lubię
Tyle w temacie tak naprawdę. Lubie i już. I może to święto pełne komercji, ale które nie jest? Ja lubię okazywać uczucia i spędzać czas w fajny sposób, więc lubię Walentynki. Powiesz teraz pewnie- może to robić codziennie. Jasne, że mogę i staram się wykorzystywać każdy dzień. Dlaczego więc miałabym pomijać Walentynki? Ja w ogóle lubię wszystkie święta. Międzynarodowy Dzień Pizzy (9 lutego) i Dzień Bez Stanika (30 maja) też obchodzę- bo lubię takie inicjatywy.
Bo mogę
Nie oszukujmy się - większość walentynkowych hejterów pewnie żyje w samotności i nie ma z kim ich spędzić, więc mówi, że są głupie. Proste. Dopóki nie miałam z kim iść na walentynkową randkę i nie dostawałam kartek przez szkolną pocztę, to też mówiłam, że nie obchodzę. Ale odkąd mogę, to obchodzę. Bo czemu nie?Bo to dobry pretekst
Jasne, że idealnie by było codziennie okazywać sobie miłość, obsypywać się kwiatami i chodzić do drogich restauracji. Prawda jest taka, że często w codziennym zabieganiu nie znajdujemy czasu na to, żeby gdzieś razem wyjść i zrobić wspólnie coś fajnego, a Walentynki dają nam ku temu pretekst. Można zaplanować romantyczny wieczór razem i spędzić go w ulubiony sposób. Walentynki to dobry pretekst, żeby gdzieś razem wyjść i może zacząć robić to częściej.
Bo lubię jeść
Ha! Musiałam ;) Nie ukrywam, że moim ulubionym pomysłem na randkę jest wspólne jedzenie. Ja po prostu lubię jeść. I w Walentynki mamy taki zwyczaj, że niczego sobie nie żałujemy i idziemy na prawdziwą, wykwintną ucztę, bo miłość trzeba celebrować. Chociaż w tym roku chyba padnie na naszą ukochaną pizzę, bo w tamtym roku jadłam wykwintny makaron z krewetkami, trzema krewetkami i trochę się rozczarowałam. Ale nadal lubię jeść i Walentynki to dobry powód, żeby odwiedzić miejsce, w którym się jeszcze nie jadło. Albo zrobić coś pysznego w domu, jeśli nie lubicie tłumów.
Bo nikogo tym nie krzywdzę
To ostatnia, ale najważniejsza kwestia, o której chyba większość anty - walentynkowych zapomina. Obchodząc Święto Zakochanych, nie robię nikomu krzywdy. Jeżeli nie sprawiam, że ktoś przeze mnie cierpi, to w czym problem? Nie chcesz? Nie obchodź, ale pozwól świętować innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)