Pyłki, podróże i yerba - Ulubione w maju
Maj minął mi tak szybko, że nawet nie zorientowałam się kiedy. Całkiem sporo się działo, odwiedziłam kilka nowych miejsc, pokonałam część sesji i jadłam kilka pysznych rzeczy. Przyznam się jednak szczerze, że głownie się po prostu uczyłam. 5 egzaminów to sporo pracy, więc żeby jakoś to ogarnąć, trzeba wszystko rozłożyć w czasie i zacząć już w maju. Wiele rzeczy sobie odpuściłam właśnie z tego względu. Maj to pierwszy miesiąc, w którym nie udało mi się przeczytać żadnej książki, ale ogólnie i tak jestem zadowolona z tego, co udało mi się zrobić. Zobaczcie sami- sporo się działo!
Zrobiło się w końcu pięknie, kolorowo, pachnąco i ciepło. Z tym ciepłem to może dopiero na koniec maja, ale i tak się liczy! W sumie zdarzyło mi się chodzić jeszcze w płaszczu zimowym, ale przemilczmy to i cieszmy się tymi kolorami. Bez, konwalie, stokrotki i mlecze- uwielbiam wszystkie, są tak piękne. Niestety wszystkie te cudowności sprawiają, że nieustannie kicham, a kicham, bo zapominam o lekach na alergię, bo po prostu nigdy wcześniej jej nie miałam. Jakieś dwa/ trzy lata temu na przełomie maja i czerwca zaczęłam kichać i tak mi chyba już zostało. Ale nie przeszkadza mi to w cieszeniu się urokami wiosny. :)
1. Wiosna, kwiatki, pyłki
Zrobiło się w końcu pięknie, kolorowo, pachnąco i ciepło. Z tym ciepłem to może dopiero na koniec maja, ale i tak się liczy! W sumie zdarzyło mi się chodzić jeszcze w płaszczu zimowym, ale przemilczmy to i cieszmy się tymi kolorami. Bez, konwalie, stokrotki i mlecze- uwielbiam wszystkie, są tak piękne. Niestety wszystkie te cudowności sprawiają, że nieustannie kicham, a kicham, bo zapominam o lekach na alergię, bo po prostu nigdy wcześniej jej nie miałam. Jakieś dwa/ trzy lata temu na przełomie maja i czerwca zaczęłam kichać i tak mi chyba już zostało. Ale nie przeszkadza mi to w cieszeniu się urokami wiosny. :)
2. Podróże małe i duże
Sama nie wierzę w to, jak to się stało, ale pod względem podróżniczym maj wypadł świetnie! Majówkę rozpoczęłam na Dolnym Śląsku w urokliwym Dzierżoniowie. Na koniec miesiąca z kolei wylądowałam na konkursie w Słubicach i we Frankfurcie nad Odrą, a przelotnie na kilka godzin odwiedziłam także Berlin. Wow! Gdy w styczniu wymyślałam swoje postanowienia noworoczne jednym z nich były właśnie podróże i Berlin od pewnego czasu kręcił się po mojej głowie, ale nie spodziewałam się, że tak szybko uda mi się tam wpaść zupełnie przypadkiem! No i trochę podreperowałam mój niemiecki :) Przy okazji zachęcam Was do śledzenia mnie na Instagramie, bo tam i na InstaStories możecie na bieżąco oglądać moje relacje :)
3. Yerba mate
Nic nie ratuje mnie w sesji tak, jak yerba mate. Działa trzy razy lepiej niż kawa (której zdarza się mnie nie pobudzić), jest zdrowsza, ma dużo cennych właściwości i sprawia, że myśli się dużo lepiej, dodaje energii i zdecydowanie ratuje w czasie sesji, a do tego jest pyszna. Jest bogata w mangan, magnez i potas, ma właściwości przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwnowotworowe, pobudzające, a do tego obniża poziom złego cholesterolu i podnosi poziom dobrego.
4. Musztarda po obiedzie
Łódż, ul. Pomorska 86. Tuż koło mnie otworzyła się nowa restauracja. Reklama mówi, że oferują oni największą pizzę w Łodzi. Zaskoczeniem byłoby, gdybym nie wykorzystała tej okazji i nie oceniła ich pizzy krytycznym okiem. Nie wiem, czy wszystkim wiadomo, ale po prostu uwielbiam pizzę i muszę przyznać, że ta oferowana w Musztardzie jest świetna! Dawno nie jadłam tak dobrej, duże (63cm) i w dobrej cenie (nasza kosztowała niecałe 40zł). Koniecznie musicie się tam wybrać, będąc w Łodzi! Poza pizzą mają kilka stałych dań i codziennie zmieniane menu lunchowe.
5. Filmy
Nie jestem kinomaniakiem i do kina chodzę od wielkiego dzwonu. Znacznie częściej (choć i tak rzadko) oglądam coś w domu. Nie mam parcia na oglądanie premier itd., więc wiele filmów oglądam długo po premierze. Po prostu- gdy akurat mam czas i ochotę na dany film. W tym miesiącu jakoś się złożyło tak, że obejrzałam kilka naprawdę fajnych filmów, choć każdy zupełnie inny, więc z przyjemnością je Wam polecę. Choć jestem przekonana, że pewnie każdy z Was dawno je już widział. Przede wszystkim, w końcu obejrzałam Spotlight. Nie jestem fanką oscarowych produkcji, ale ten film jest świetny! Ostatnia piosenka to hit sprzed kilka lat, ale jakoś się złożyło, że do tej pory go nie widziałam, ale bardzo mi się spodobał. I na luźny wieczór po ciężkim tygodniu trzecia część Bridget Jones. Chętnie poznam Waszych filmowych faworytów tego miesiąca i zainspiruję się w przyszłości. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)