Masz prawo myśleć inaczej
Gównoburze w internecie to nic nowego. Nie oszukujmy się, ale praktycznie pod każdym tekstem na jakiś bardziej gorący temat pojawiają się komentarze wywołujące burzę. Ludzie nie potrafią rozmawiać ze sobą kulturalnie i na poziomie. Nie szanują tego, że ktoś może mieć odmienne zdanie, a zamiast po argumenty popierające ich opinię, sięgają po wyzwiska i chamskie komentarze. Nikogo to już nie dziwi na pudelkach, czy pod politycznymi newsami. Choć dziwić powinno. Nauczyłam się już takich rzeczy nie czytać. Rzadko w ogóle patrzę na komentarze, choć przecież niejednokrotnie mogłaby wywiązać się jakaś ciekawa dyskusja, z której każdy mógłby wynieść nowe spojrzenie na sprawę. Czasami jednak coś rzuci mi się w oczy mimochodem albo w miejscu, w którym zupełnie bym się tego nie spodziewała i nie mogę wtedy wyjść ze zdumienia. Nadal...
Weronika z bloga Kura Wyjściowa nagrała taki filmik:
Weronikę poznałam wiele lat temu na oazie. To fajna, mądra dziewczyna, młoda żona i osoba, która trzeźwo patrzy na świat i potrafi mieć swoje zdanie, a takich ludzi bardzo szanuję. Długi czas śledziłam różne portale katolickie i niejednokrotnie trafiłam tam na takie artykułu, że człowiekowi myślącemu, który nie podziwia ślepo wszystkiego co ma w sobie człon "katolickie" ręce opadają. Niejednokrotnie widziałam jakieś artykuły oparte na komentarzach wyjętych z kontekstu albo takie, w których autor zdecydowanie nie przyłożył się do researchu. Największa burza jest jednak zawsze w komentarzach pod takimi tekstami, bo ścierają się tam ultrakatolicy, dla których słowo portalu katolickiego jest niemalże święte z tymi, którym do Kościoła nie po drodze, albo z tymi, którzy po prostu inaczej patrzą na sprawę.
Tematy związane z Kościołem to jakiś zapalnik. Nie widziałam dyskusji na tematy religijne, które byłaby przeprowadzone spokojnie, merytorycznie i z poszanowaniem odmiennego zdania innej osoby. Najgorzej jest, jak inne zdanie ma osoba, która jest wierząca i się do tego przyznaje. Bo niewierzący ma prawo błądzić i się mylić, ale jeśli ktoś deklaruje się jako katolik, to nie ma prawa mieć swojego zdania, jeśli jest ono odmienne od zdania Kościoła.I tak było w przypadku Weroniki. Weronika udostępniła swój debiutancki filmik na swoim prywatnym profilu, na którym ma dużo znajomych ze środowiska katolickiego, bo sama jest też z nim związana. I się zaczęło.
No bo jak dziewczyna z oazy może twierdzić, że lepiej, żeby 16- latka użyła prezerwatywy? Jak może twierdzić, że prezerwatywy mają swoje dobre strony, bo przecież chronią przed chorobami roznoszonymi drogą płciową? Nie wspominając o zarzucaniu opinii, których dziewczyna w ogóle w filmie nie wygłosiła. Bo chodzi o to, żeby osoba Kościoła trzymała się jego nauki. Bo antykoncepcja to zawsze zło i takie filmiki nigdy nie wnoszą nic dobrego. Trzeba mówić o naturalnym planowaniu rodziny, a nie wciskać kit, że antykoncepcja jest dobra i skuteczna. Taki to mniej więcej wydźwięk był.
I wiecie co? Smutno mi i ręce mi opadają. Bo po pierwsze: "Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem." [J 8, 7], a jedna z łownych krytykantek zaszła w ciążę przed ślubem. I wiecie co? Ja tego nie krytykuje. Dla mnie to normalna, ludzka sprawa. Zdarza się i tyle. Ale nie udawajmy świętych. A po drugie, czy naprawdę nie można szanować tego, że ktoś ma inne zdanie? Dziewczyna uważa, że antykoncepcja to zło, które niszczy ludzką psychikę i relacje. Sprawia, że mężczyzna nie szanuje kobiety i lepiej, żeby 16- latka zaszła w ciążę i urodziła dziecko, niż się zabezpieczyła, bo dziecko to nigdy nie problem. I ja to szanuję. Nie zgadzam się z tym, ale szanuję, że dziewczyna ma takie, a nie inne poglądy. Nie musi myśleć tak, jak ja. Jeśli jest z tym szczęśliwa, to wszystko w porządku.
W całej dyskusji padło koronne pytanie: Jak osoba, która wierzy w Boga, może przeczyć nauce Kościoła? I to jest coś, co zawsze mnie bardzo bolało. Bo dla mnie normalne jest to, że ludzie myślą. A skoro myślą, to mają swoje zdanie. I ono bywa odmienne od nauki Kościoła. I to jest normalne. Wiara w Boga i chęć bycia częścią Kościoła powoduje, że poznajemy tę naukę i próbujemy ją zrozumieć. Ale nie zawsze musimy się z nią zgadzać. Bo jesteśmy ludźmi, bo myślimy, bo mamy swoje zdanie. Chciałabym zgadzać się ze wszystkim co robi i mówi Kościół, ale się nie zgadzam, choć wierzę w Boga. I nie będę ślepo podążać za czymś z czym się nie zgadzam i czego nie czuję, bo tak powinnam robić, twierdząc, że wierzę w Boga.
Najważniejsze to żyć w zgodzie z sobą i swoim sercem. Poznawać, próbować zrozumieć, owszem. Ale myśleć, analizować i mieć swoje zdanie. Bardzo szanuję i podziwiam pary, które decydują się zachować czystość do ślubu. Też kiedyś myślałam, że chce. Znałam wszystkie argumenty przemawiające za czystością i je powtarzałam dalej. Ale nie odnajdywałam się w tym i nie czułam tego zupełnie. Dzisiaj wiem, że mnie po prostu żaden z tych argumentów nie przekonuje. Czy to, że czuję i uważam inaczej sprawia, że jestem pod jakimś względem gorsza? Moim zdaniem nie. Ale wiem, że mówiąc to narażam się na krytykę wielu osób ze środowiska katolickiego. Ja nie rozumiem decyzji o czystości, ale jej nie krytykuję i szanuję osoby, które taką decyzję podejmują. Przykro mi, że ja na taki szacunek ze względu na odmienne zdanie nie mogę liczyć.
I oczywiście trochę generalizuję w tym tekście, bo znam wiele świetnych osób ze środowiska katolickiego, które mają różne opinie na różne tematy. Często myślą inaczej niż ja, ale potrafimy rozmawiać i szanować siebie nawzajem. Znam wiele osób, które przybiły by Weronice piątkę i powiedziały, że świetna robota, bo trzeba brać pod uwagę, że nie każdy na tym świecie jest katolikiem i sorry, ale do nastolatki, której nie po drodze do Kościoła tekst o naturalnym planowaniu rodziny nie trafią. Taka prawda. Szkoda, że nie każdy to zauważa. Ale do tych, których nie oburza filmik i podejście Kury Wyjściowej: wiem, że jesteście i bardzo się z tego cieszę! :)
Weronika z bloga Kura Wyjściowa nagrała taki filmik:
Weronikę poznałam wiele lat temu na oazie. To fajna, mądra dziewczyna, młoda żona i osoba, która trzeźwo patrzy na świat i potrafi mieć swoje zdanie, a takich ludzi bardzo szanuję. Długi czas śledziłam różne portale katolickie i niejednokrotnie trafiłam tam na takie artykułu, że człowiekowi myślącemu, który nie podziwia ślepo wszystkiego co ma w sobie człon "katolickie" ręce opadają. Niejednokrotnie widziałam jakieś artykuły oparte na komentarzach wyjętych z kontekstu albo takie, w których autor zdecydowanie nie przyłożył się do researchu. Największa burza jest jednak zawsze w komentarzach pod takimi tekstami, bo ścierają się tam ultrakatolicy, dla których słowo portalu katolickiego jest niemalże święte z tymi, którym do Kościoła nie po drodze, albo z tymi, którzy po prostu inaczej patrzą na sprawę.
Tematy związane z Kościołem to jakiś zapalnik. Nie widziałam dyskusji na tematy religijne, które byłaby przeprowadzone spokojnie, merytorycznie i z poszanowaniem odmiennego zdania innej osoby. Najgorzej jest, jak inne zdanie ma osoba, która jest wierząca i się do tego przyznaje. Bo niewierzący ma prawo błądzić i się mylić, ale jeśli ktoś deklaruje się jako katolik, to nie ma prawa mieć swojego zdania, jeśli jest ono odmienne od zdania Kościoła.I tak było w przypadku Weroniki. Weronika udostępniła swój debiutancki filmik na swoim prywatnym profilu, na którym ma dużo znajomych ze środowiska katolickiego, bo sama jest też z nim związana. I się zaczęło.
No bo jak dziewczyna z oazy może twierdzić, że lepiej, żeby 16- latka użyła prezerwatywy? Jak może twierdzić, że prezerwatywy mają swoje dobre strony, bo przecież chronią przed chorobami roznoszonymi drogą płciową? Nie wspominając o zarzucaniu opinii, których dziewczyna w ogóle w filmie nie wygłosiła. Bo chodzi o to, żeby osoba Kościoła trzymała się jego nauki. Bo antykoncepcja to zawsze zło i takie filmiki nigdy nie wnoszą nic dobrego. Trzeba mówić o naturalnym planowaniu rodziny, a nie wciskać kit, że antykoncepcja jest dobra i skuteczna. Taki to mniej więcej wydźwięk był.
I wiecie co? Smutno mi i ręce mi opadają. Bo po pierwsze: "Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem." [J 8, 7], a jedna z łownych krytykantek zaszła w ciążę przed ślubem. I wiecie co? Ja tego nie krytykuje. Dla mnie to normalna, ludzka sprawa. Zdarza się i tyle. Ale nie udawajmy świętych. A po drugie, czy naprawdę nie można szanować tego, że ktoś ma inne zdanie? Dziewczyna uważa, że antykoncepcja to zło, które niszczy ludzką psychikę i relacje. Sprawia, że mężczyzna nie szanuje kobiety i lepiej, żeby 16- latka zaszła w ciążę i urodziła dziecko, niż się zabezpieczyła, bo dziecko to nigdy nie problem. I ja to szanuję. Nie zgadzam się z tym, ale szanuję, że dziewczyna ma takie, a nie inne poglądy. Nie musi myśleć tak, jak ja. Jeśli jest z tym szczęśliwa, to wszystko w porządku.
W całej dyskusji padło koronne pytanie: Jak osoba, która wierzy w Boga, może przeczyć nauce Kościoła? I to jest coś, co zawsze mnie bardzo bolało. Bo dla mnie normalne jest to, że ludzie myślą. A skoro myślą, to mają swoje zdanie. I ono bywa odmienne od nauki Kościoła. I to jest normalne. Wiara w Boga i chęć bycia częścią Kościoła powoduje, że poznajemy tę naukę i próbujemy ją zrozumieć. Ale nie zawsze musimy się z nią zgadzać. Bo jesteśmy ludźmi, bo myślimy, bo mamy swoje zdanie. Chciałabym zgadzać się ze wszystkim co robi i mówi Kościół, ale się nie zgadzam, choć wierzę w Boga. I nie będę ślepo podążać za czymś z czym się nie zgadzam i czego nie czuję, bo tak powinnam robić, twierdząc, że wierzę w Boga.
Najważniejsze to żyć w zgodzie z sobą i swoim sercem. Poznawać, próbować zrozumieć, owszem. Ale myśleć, analizować i mieć swoje zdanie. Bardzo szanuję i podziwiam pary, które decydują się zachować czystość do ślubu. Też kiedyś myślałam, że chce. Znałam wszystkie argumenty przemawiające za czystością i je powtarzałam dalej. Ale nie odnajdywałam się w tym i nie czułam tego zupełnie. Dzisiaj wiem, że mnie po prostu żaden z tych argumentów nie przekonuje. Czy to, że czuję i uważam inaczej sprawia, że jestem pod jakimś względem gorsza? Moim zdaniem nie. Ale wiem, że mówiąc to narażam się na krytykę wielu osób ze środowiska katolickiego. Ja nie rozumiem decyzji o czystości, ale jej nie krytykuję i szanuję osoby, które taką decyzję podejmują. Przykro mi, że ja na taki szacunek ze względu na odmienne zdanie nie mogę liczyć.
I oczywiście trochę generalizuję w tym tekście, bo znam wiele świetnych osób ze środowiska katolickiego, które mają różne opinie na różne tematy. Często myślą inaczej niż ja, ale potrafimy rozmawiać i szanować siebie nawzajem. Znam wiele osób, które przybiły by Weronice piątkę i powiedziały, że świetna robota, bo trzeba brać pod uwagę, że nie każdy na tym świecie jest katolikiem i sorry, ale do nastolatki, której nie po drodze do Kościoła tekst o naturalnym planowaniu rodziny nie trafią. Taka prawda. Szkoda, że nie każdy to zauważa. Ale do tych, których nie oburza filmik i podejście Kury Wyjściowej: wiem, że jesteście i bardzo się z tego cieszę! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)