Czy ubrania mogą być wyjątkowe?
Ubrania to temat rzeka. Dla jednych to po prostu materiał, który służy okryciu ciała. Dla innych to wręcz dzieła sztuki i sposób na artystyczną ekspresję. Ubrania mogą pełnić wyłącznie funkcje użytkowe albo być sposobem wyrażania siebie. Można podchodzić do nich pragmatycznie albo bawić się, łączyć na różne sposoby, eksperymentować z nowymi wzorami i formami. Mogą przyczyniać się do tego, że czujemy się jak milion dolarów, ale także sprawiać, że czujemy się bardzo niekomfortowo. Mogą być codziennym problemem, spędzającym sen z powiek, z serii: w co się dzisiaj ubrać? Ale mogę też być narzędziem do budowania pewności siebie. Podejść do tematu może być bardzo wiele, ale czy jest możliwe, niezależnie od postrzegania mody, żeby kawałek materiału był czymś wyjątkowym?
Lubię modę od dawna i chociaż dzisiaj podchodzę do tematu znacznie bardziej minimalistycznie i zachowawczo niż kiedyś, to nadal ubrania sprawiają mi frajdę, pełnią różne funkcje, a wiele z nich jest po prostu wyjątkowych. Dzisiaj już raczej nie zobaczycie mnie w spodniach we wzorki, czerwonych szpilkach i kapeluszu, bo po prostu z czasem mój styl ewoluował (albo raczej się ustatkował :D), ale to nie oznacza, że moda i możliwość eksperymentowania nie sprawia mi nadal radochy. Mam w swojej szafie takie, ubrania, które mają dla mnie wyjątkową wartość, bo wiąże się z nimi szczególna historia. Mam też takie, które zawsze zakładam na określone okazje. Albo takie, które wybieram, gdy wiem, że będę potrzebowała czuć się pewnie, a one zawsze tej pewności mi dodają, bo czuję się w nich jak milion dolców.
Jedną z takich rzeczy jest właśnie ta biała spódnica. Dostałam ją od pewniej wyjątkowej kobiety, która w podstawówce uczyła mnie religii. Dacie wiarę, że było to prawie... 9 lat temu? Mi w to trochę trudno uwierzyć, ale od tej pory ta spódnica jest w mojej szafie prawdziwą perełką i zawsze, gdy ją zakładam, to czuję się wyjątkowo, jakby dodawała mi siły. A poza tym jest po prostu piękna! I tak od 9 lat zakładam ją na każde Boże Ciało i gdy mam ochotę poczuć się wyjątkowo. Może to tylko zwykła, masowo szyta spódnica, ale dla mnie ma wartość sentymentalną, która sprawia, że jest czymś więcej niż tylko kawałkiem materiału.
Mam też pomarańczową koszulę. Dzisiaj chodzę w niej raczej rzadko, bo neonowe kolory nie do końca wpisują się w moją szafę, ale ta koszula też ma dla mnie szczególne znaczenie. Ma ponad 40 lat i chodziły w niej zarówno moja babcia jak i mama, a do dziś wygląda świetnie. To taka nasza pokoleniowa koszula, więc chociaż rzadko w niej chodzę, to ma swoje szczególnie miejsce w mojej szafie i zawsze, gdy na nią trafiam to się uśmiecham. Kto wie, może kiedyś powędruje do mojej córki, która będzie czwartym pokoleniem w tej samej koszuli?
Mam też spódnicę w groszki, którą szyłam specjalnie na egzaminy do szkół aktorskich. To było dla mnie wielkie wydarzenie, więc do dzisiaj po spódnicę sięgam z dużym sentymentem. I chociaż te ubrania mają dla mnie szczególne znaczenie, to nie trzymam ich w szafie tylko na jakieś wielkie wyjścia, które nigdy nie są wystarczająco ważne, by je założyć. Po prostu normalnie w tych ubraniach chodzę, bo przecież właśnie po to zostały stworzone. To, że są dla mnie w pewien sposób wyjątkowe, nie oznacza, że będę je trzymać w szafie tylko na wyjątkowe momenty. Wtedy pewnie w ogóle bym w nich nie chodziła, a skoro tak bardzo je lubię, to przecież byłoby to bez sensu. Ich wyjątkowość polega nie na tym, że są zarezerwowane na szczególne okazje, a na tym, że sprawiają, że ja mając je na sobie czuję się bardziej wyjątkowo niż zazwyczaj.
Może to co piszę, wydaje Ci się absurdalne, bo jak niby zwykły ciuch może potrafić sprawić, że czuję się wyjątkowo? A na zupełnie normalnie! To wcale nie są myśli wyssane z palca. Tymczasem naukowcy z USA doszli do wniosku, że kolor czerwony sprawia, że kobieta jest postrzegana jako bardziej atrakcyjna. Czy większość z nas nie wie tego podświadomie i nie stawia na czerwień, chociażby jako dodatek, gdy potrzebuje czuć się bardziej atrakcyjnie i pewniej? Dla mnie czerwień to kolor mocy i faktycznie czuję się wtedy pewniej. A to przecież tylko kolor. Tak samo zupełnie inaczej czuję się w dopasowanej spódnicy z wysokim stanem, a w rozkloszowanej midi. I tu nie chodzi o to, że któraś jest lepsza czy gorsza, ale sprawia, że czuję się w nich zupełnie inaczej i wykorzystuje to zależnie od tego, jak chcę lub potrzebuję w danym momencie się czuć. Na przykład, idąc na ustny egzamin, dużo pewniej czuję się w butach na obcasie, niż gdybym wybrała płaskie. Szpilki dodają mi pewności siebie, a to akurat w przypadku ustnych wypowiedzi jest bardzo ważne.
Jakiś czas temu napisała do mnie Ania z SempreArte. Ania mieszka w Gwatemali i jakiś czas temu założyła firmę, która zajmuje się sprzedażą ręcznie robionych produktów przez ludzi z plemienia Majów z Gwatemali i Meksyku. Produkty pochodzą z małych, rodzinnych zakładów. Wyjątkowość tego przedsięwzięcia polega jednak na tym, że każdy produkt jest unikatowy. Nie znajdziecie w ofercie dwóch takich samych produktów! Celem SempreArte jest rozwijanie możliwości lokalnych artystów, zamiast narzucania im konkretnych wzorów do kopiowania. Sami zobaczcie, jakie cuda można znaleźć w ich ofercie, a po więcej unikatowych wzorów musicie odwiedzić stronę internetową SempreArte. Co więcej, na hasło PINK20 przy zamówienie dostaniecie 20% rabatu. Ceny może nie należą do najniższych, ale weźcie pod uwagę, że to ręcznie wykonywane, skórzane produkty, których wzory są unikatowe. Masz 100% pewności, że nikt nie będzie miał takiej rzeczy jak Ty, bo zwyczajnie drugi egzemplarz nie istnieje.
Wyjątkowość ubrań dla mnie jest niepodważalna i może wynikać z różnych przyczyn. Wyjątkowe są te ubrania, które mają dla nas szczególną wartość sentymentalną, z którymi wiąże się jakaś historia czy takie, które towarzyszyły nam podczas ważnego dla nas wydarzenia. Albo tak jak w przypadku dodatków z SempreArte wyjątkowość może oznaczać niepowtarzalność, unikatowość i pracę i serce włożone w wykonanie produktu przez lokalnego artystę. Dla mnie ubrania są czymś więcej niż tylko kawałkiem materiału. Mają moc i potrafię sprawiać, że czuję się pewniej, lepiej i mam wrażenie, że mogę zwojować świat. Ubrania są też dla mnie swego rodzaju narzędziem, która umożliwia mi wyrażanie siebie.
Lubię modę od dawna i chociaż dzisiaj podchodzę do tematu znacznie bardziej minimalistycznie i zachowawczo niż kiedyś, to nadal ubrania sprawiają mi frajdę, pełnią różne funkcje, a wiele z nich jest po prostu wyjątkowych. Dzisiaj już raczej nie zobaczycie mnie w spodniach we wzorki, czerwonych szpilkach i kapeluszu, bo po prostu z czasem mój styl ewoluował (albo raczej się ustatkował :D), ale to nie oznacza, że moda i możliwość eksperymentowania nie sprawia mi nadal radochy. Mam w swojej szafie takie, ubrania, które mają dla mnie wyjątkową wartość, bo wiąże się z nimi szczególna historia. Mam też takie, które zawsze zakładam na określone okazje. Albo takie, które wybieram, gdy wiem, że będę potrzebowała czuć się pewnie, a one zawsze tej pewności mi dodają, bo czuję się w nich jak milion dolców.
Spódnica- Atmosphere, bluzka- H&M, buty- Kotyl, Torebka- H&M |
Jedną z takich rzeczy jest właśnie ta biała spódnica. Dostałam ją od pewniej wyjątkowej kobiety, która w podstawówce uczyła mnie religii. Dacie wiarę, że było to prawie... 9 lat temu? Mi w to trochę trudno uwierzyć, ale od tej pory ta spódnica jest w mojej szafie prawdziwą perełką i zawsze, gdy ją zakładam, to czuję się wyjątkowo, jakby dodawała mi siły. A poza tym jest po prostu piękna! I tak od 9 lat zakładam ją na każde Boże Ciało i gdy mam ochotę poczuć się wyjątkowo. Może to tylko zwykła, masowo szyta spódnica, ale dla mnie ma wartość sentymentalną, która sprawia, że jest czymś więcej niż tylko kawałkiem materiału.
Mam też pomarańczową koszulę. Dzisiaj chodzę w niej raczej rzadko, bo neonowe kolory nie do końca wpisują się w moją szafę, ale ta koszula też ma dla mnie szczególne znaczenie. Ma ponad 40 lat i chodziły w niej zarówno moja babcia jak i mama, a do dziś wygląda świetnie. To taka nasza pokoleniowa koszula, więc chociaż rzadko w niej chodzę, to ma swoje szczególnie miejsce w mojej szafie i zawsze, gdy na nią trafiam to się uśmiecham. Kto wie, może kiedyś powędruje do mojej córki, która będzie czwartym pokoleniem w tej samej koszuli?
Mam też spódnicę w groszki, którą szyłam specjalnie na egzaminy do szkół aktorskich. To było dla mnie wielkie wydarzenie, więc do dzisiaj po spódnicę sięgam z dużym sentymentem. I chociaż te ubrania mają dla mnie szczególne znaczenie, to nie trzymam ich w szafie tylko na jakieś wielkie wyjścia, które nigdy nie są wystarczająco ważne, by je założyć. Po prostu normalnie w tych ubraniach chodzę, bo przecież właśnie po to zostały stworzone. To, że są dla mnie w pewien sposób wyjątkowe, nie oznacza, że będę je trzymać w szafie tylko na wyjątkowe momenty. Wtedy pewnie w ogóle bym w nich nie chodziła, a skoro tak bardzo je lubię, to przecież byłoby to bez sensu. Ich wyjątkowość polega nie na tym, że są zarezerwowane na szczególne okazje, a na tym, że sprawiają, że ja mając je na sobie czuję się bardziej wyjątkowo niż zazwyczaj.
Może to co piszę, wydaje Ci się absurdalne, bo jak niby zwykły ciuch może potrafić sprawić, że czuję się wyjątkowo? A na zupełnie normalnie! To wcale nie są myśli wyssane z palca. Tymczasem naukowcy z USA doszli do wniosku, że kolor czerwony sprawia, że kobieta jest postrzegana jako bardziej atrakcyjna. Czy większość z nas nie wie tego podświadomie i nie stawia na czerwień, chociażby jako dodatek, gdy potrzebuje czuć się bardziej atrakcyjnie i pewniej? Dla mnie czerwień to kolor mocy i faktycznie czuję się wtedy pewniej. A to przecież tylko kolor. Tak samo zupełnie inaczej czuję się w dopasowanej spódnicy z wysokim stanem, a w rozkloszowanej midi. I tu nie chodzi o to, że któraś jest lepsza czy gorsza, ale sprawia, że czuję się w nich zupełnie inaczej i wykorzystuje to zależnie od tego, jak chcę lub potrzebuję w danym momencie się czuć. Na przykład, idąc na ustny egzamin, dużo pewniej czuję się w butach na obcasie, niż gdybym wybrała płaskie. Szpilki dodają mi pewności siebie, a to akurat w przypadku ustnych wypowiedzi jest bardzo ważne.
Jakiś czas temu napisała do mnie Ania z SempreArte. Ania mieszka w Gwatemali i jakiś czas temu założyła firmę, która zajmuje się sprzedażą ręcznie robionych produktów przez ludzi z plemienia Majów z Gwatemali i Meksyku. Produkty pochodzą z małych, rodzinnych zakładów. Wyjątkowość tego przedsięwzięcia polega jednak na tym, że każdy produkt jest unikatowy. Nie znajdziecie w ofercie dwóch takich samych produktów! Celem SempreArte jest rozwijanie możliwości lokalnych artystów, zamiast narzucania im konkretnych wzorów do kopiowania. Sami zobaczcie, jakie cuda można znaleźć w ich ofercie, a po więcej unikatowych wzorów musicie odwiedzić stronę internetową SempreArte. Co więcej, na hasło PINK20 przy zamówienie dostaniecie 20% rabatu. Ceny może nie należą do najniższych, ale weźcie pod uwagę, że to ręcznie wykonywane, skórzane produkty, których wzory są unikatowe. Masz 100% pewności, że nikt nie będzie miał takiej rzeczy jak Ty, bo zwyczajnie drugi egzemplarz nie istnieje.
Wyjątkowość ubrań dla mnie jest niepodważalna i może wynikać z różnych przyczyn. Wyjątkowe są te ubrania, które mają dla nas szczególną wartość sentymentalną, z którymi wiąże się jakaś historia czy takie, które towarzyszyły nam podczas ważnego dla nas wydarzenia. Albo tak jak w przypadku dodatków z SempreArte wyjątkowość może oznaczać niepowtarzalność, unikatowość i pracę i serce włożone w wykonanie produktu przez lokalnego artystę. Dla mnie ubrania są czymś więcej niż tylko kawałkiem materiału. Mają moc i potrafię sprawiać, że czuję się pewniej, lepiej i mam wrażenie, że mogę zwojować świat. Ubrania są też dla mnie swego rodzaju narzędziem, która umożliwia mi wyrażanie siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)