5 seriali na zimowe wieczory
Zawsze lubicie moje serialowe polecenia i chętnie je czytacie, więc przychodzę do Was z nową porcją serialowych perełek! Bardzo często z serialami mam tak, że zaczynam, oglądam parę odcinków, ale nie jestem na tyle zainteresowana fabułą, by oglądać to dalej. Tak mam szczególnie z nowymi serialami, które dopiero zaczynam. Bo z tymi, które oglądam już od dłuższego czasu czasami bywa inaczej- tak mam na przykład z Riverdale, które na początku bardzo mi się podobało, ale fabuła najnowszych sezonów już do mnie nie przemawia. Mimo to dalej oglądam ten serial, bo po prostu polubiłam bohaterów....
W każdym razie- dzisiaj dla Was 5 seriali, które w ostatnim czasie bardzo mi się spodobały i trochę żałuję, że skończyły się tak szybko! Będą idealne na długie zimowe wieczory (byle nie świąteczne- te lepiej spędzić na rozmowach! No, ewentualnie na wspólnym oglądaniu seriali, a później rozmowach o serialach). Wszystkie polecane przeze mnie seriale dostępne są na Netflix.
1. Dom kwiatów (La casa de las flores)
Ten serial włączyłam głównie kierowana potrzebą oglądania czegoś po hiszpańsku, a poza tym spodobał mi się zwiastun.
Serial od razu zaczyna się mocno, bo od samobójstwa w kwiaciarni w trakcie wielkiego przyjęcia... Dom kwiatów to w największym skrócie historia bardzo tradycyjnej i z pozoru idealnej rodziny z Meksyku, która prowadzi znany i dochodowy biznes- kwiaciarnię.
Ta z pozoru "okładkowa" i dość konserwatywna rodzina musi zmierzyć się z praktycznie wszystkimi problemami, jakie przyjdą Wam do głowy w kontrze do "konserwatywny".
Mimo, że Dom kwiatów porusza wiele społecznych problemów, to jest komedią, więc ogląda się go bardzo przyjemnie. Cała fabuła skonstruowana jest tak, że po zakończeniu odcinka nie mogłam wytrzymać i klikałam- obejrzyj następny.
2. Żona idealna (The good wife)
Żona idealna to jeden z klasyków, bardzo znany serial. Ale jakoś nigdy po niego nie sięgnęłam. Głównie dlatego, że Żona idealna to prawniczka, a ja prawniczych seriali unikam jak ognia.Wystarczy prawa na co dzień... Ale któregoś dnia się zdecydowałam i zdecydowanie nie żałuję!
Żona idealna to historia żony amerykańskiego polityka zamieszanego w seks aferę, która po wielu latach zajmowania się domem i dziećmi, zmuszona wydarzeniami w życiu męża, wraca do pracy prawnika i rozwija swoją karierę. Typowo dla prawniczych seriali- każdy odcinek, to inna sprawa. Prawnicze wątki przeplatają się z rozwojem politycznej kariery męża i relacjami między bohaterami.
7 sezonów emitowanych od 2009 roku. Ja nadal jestem w trakcie oglądania (gdzieś w połowie), bo cypryjski Netflix niestety nie ma dostępu do tego serialu. Także na pewno wrócę do Żony idealnej po powrocie do Polski.
3. Virgin river
Virgin River włączyłam, myśląc, że to film... Typowo romantyczna historia- dziewczyna po trudnych przejściach sprzedaje swój dom w Los Angeles i przeprowadza się gdzieś po środku niczego, by zacząć wszystko od nowa, poznaje miłość swojego życia itd... Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że to serial! Na początku byłam sceptycznie nastawiona, bo co też można w tak typowej historyjce opowiedzieć, żeby aż robić z tego serial?
Okazało się, że mieszkańcy Virgin River to ciekawe i złożone postaci, a każdy z nich kryje za sobą historię. Poza tym bohaterów się po prostu lubi i chce wiedzieć, co u nich. Pierwszy sezon skończył się tak szybko, że nawet nie zorientowałam się, że to już koniec. Drugi sezon ma się pojawić w 2020 roku- ja chętnie obejrzę!
4. Uwięzione (Vis a vis)
Kolejny hiszpański serial. Tym razem o więźniarkach. Włączyłam głównie dlatego, że chciałam obejrzeć coś po hiszpańsku, ale nie byłam do końca przekonana. Blondynka z dobrego domu trafia do więzienia za drobne przewinienie. Brzmiało to dla mnie podobnie jak historia z Orange is the new black, a nie do końca lubię powtarzane motywy.
Ale Uwięzione mają zupełnie inną formułę. Pokazują życie w więzieniu z wielu perspektyw- od środka, ale i z zewnątrz, jakby przez wywiady z więźniarkami. Mimo, że oglądałam Orange, to ta historia również mnie zaciekawiła!
5. Facet na święta (Hjem til jul)
To zdecydowanie najlżejsza i najmniej ambitna produkcja- świąteczny serial. Nie wiem jak Wy, ale ja czasami lubię obejrzeć coś lekkiego i całkowicie przewidywalnego.
Facet na święta to norweski serial opowiadający historię singielki, która pod wpływem nacisków rodziny, okłamuje ich, że ma chłopaka i przyprowadzi go na święta. Ma 24 dni, by znaleźć tego jedynego i zaczyna spotykać się z różnymi mężczyznami. Odcinki są krótkie i każdy opowiada historię kolejnej randki. Lekkie, przyjemne i do pośmiania. Poza tym można się napatrzeć na zimowe, norweskie krajobrazy!
Koniecznie daj znać, co Ty właśnie oglądasz i co polecasz! Chętnie dodam do swojej listy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)