Montserrat - miejsce, które musisz odwiedzić

Montserrat to wzgórze, najwyższe wzgórze na równinie Katalońskiej. Montserrat to również męski klasztor benedyktynów położony na tymże wzgórzu. Opactwo Matki Bożej w Montserrat to drugi najważniejszy ośrodek pielgrzymkowy w całej Hiszpanii, zaraz po znanym na całym świecie Santiago de Compostela. Wzgórze ma ponad 1200m n.p.m., a klasztor oddalony jest od Barcelony o około 60km. To na tyle niedaleko, że będąc w stolicy Katalonii, zdecydowanie warto poświęcić jeden dzień i wybrać się, by zobaczyć to zjawiskowe i zdecydowanie odmienne od nadmorskich miasteczek miejsce. Ale co ja będę więcej opowiadać, po prostu pokażę, jak wspaniale tam było. Nawet dzisiaj zdjęcie mnie zachwycają, a wiem, że oddają piękno tego miejsca tylko w małej części. A do tego oczywiście praktyczne informacje - jak dotrzeć, kiedy najlepiej się wybrać, co zobaczyć i co zjeść.






To od początku - co w ogóle poza ładnymi widokami można zobaczyć na Montserrat? Przede wszystkim klasztor i Opactwo Matki Boskiej. Kościół w środku jest bardzo ładny. Wiedzie też drugie, boczne wejście do komnaty, w której znajduje się La Moreneta, czyli posąg czarnej Madonny z Montserrat. To właśnie z jej kultu słynie to miejsce, a codziennie ustawia się kolejka pielgrzymów (i turystów), którzy chcą zobaczyć podobiznę czarnej Madonny.




Opactwo otoczone jest jednak ogromnym terenem, po którym można spacerować godzinami. Na miejscu jest również muzeum sztuki, droga krzyżowa, która wiedzie przez las i wzgórza i wiele innych uroczych zakątków. Dostępne są również kolejki, którymi można wybrać się na szczyt wzgórza i podziwiać widoki. No i atrakcje, dzięki której w ogóle dowiedziałam się o istnieniu tego miejsca, czyli rzeźba (?) Schody do nieba. Gdy zobaczyłam zdjęcie, wiedziałam, że koniecznie muszę się tam wdrapać. Nie byłam jednak świadoma, że niedawno rzeźba została otoczona siatką... Na szczęście takich wariatów, jak ja widocznie jest więcej i ktoś zrobił dziurę. Szybko więc przemknęłam przez nią i tak powstało moje wymarzone zdjęcie. Może nie jest idealne, ale i tak bardzo się z niego cieszę.




Idealnie byłoby na Montserrat zobaczyć wschód słońca, ale bez samochodu będzie to raczej bardzo trudne. Dlatego proponowałabym wybrać się wcześnie rano, by jeszcze nie było tak bardzo gorąco. W porze największego słońca można schować się w jednej z restauracji, które zlokalizowane są na wzgórzu. Na miejscu znajdziecie też hotel i myślę, że spędzenie nocy na wzgórzu mogłoby być świetnym doświadczeniem, szczególnie dla miłośników hikingu. Widziałam też, że sporo osób przyjeżdżało po południu, żeby zobaczyć zachód słońca, to też fajne rozwiązanie, ale myślę, że warto tu spędzić cały dzień. A tak ogólnie to najlepiej wiosną albo jesienią, bo wtedy można z przyjemnością wejść na wzgórze i nie stopić się w upale.




Na Montserrat wybrałam się razem z mamą. Trafiłyśmy na jedną z największych fal upałów, więc wędrówka piesza nie wchodziła w grę. Poza tym, żadna z nas nie miała odpowiedniego obuwia. Na miejsce można dotrzeć najpierw pociągiem, a potem kolejką. Do wyboru jest kolejka linowa (aeri) albo szynowa. Bilet łączony można kupić na stacji, na przykład na Placu Hiszpańskim. Podróż pociągiem trwa nieco ponad godzinę, a potem trzeba przesiąść się na kolejkę. Bilet łączony kosztuje w dwie strony około 21 euro.




Powiem Wam szczerze, że miłośnikiem gór to ja nie jestem i nie sądziłam, że będę z ochotą maszerowała po wzniesieniach, w okropnym upale, w moich zdecydowanie niezbyt górskich butach. Ale maszerowałam, bo widoki zapierały dech w piersiach. Szczytu nie zdobyłyśmy, bo to jakieś dwie godziny wędrówki, ale zrobiłyśmy porządny spacer, aby móc podziwiać widoki z wyższych partii. Momentami krajobraz przypominał mi trochę naszą Jurę Krakowsko - Częstochowską.




Jeżeli więc wybierasz się do Barcelony (albo w okolice) i masze jeden dzień w zapasie, to zdecydowanie warto wybrać się na Montserrat i zobaczyć te zachwycające widoki. Podczas półtora miesiące, które już spędziłam w Barcelonie i nie tylko, to miejsce obok La Corniche w Marsylii jest jednym z tych, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Także szczerze polecam, nawet jeżeli nie zamierzasz wybierać się tam w celach pielgrzymkowych. To zaskakujące, jak bardzo może różnić się krajobraz w obrębie zaledwie 60 kilometrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)

Copyright © 2014 Nikola Tkacz - blog lifestylowy , Blogger