7 sposobów na poprawę humoru
Jesień... Od kilku sezonów naprawdę próbuję ją polubić. Przygotowuję sobie plan działania, staram się pozytywnie nastawiać i nie zniechęcać. Nawet jakiś czas temu napisałam tekst o tym, jak wejść w jesień z nową energią i nadal się pod nim podpisuję. Oczyściłam już swoją przestrzeń, zamówiłam podręczniki, a podróżnicze plany robią się coraz fajniejsze. Spadek temperatury jednak nie działa na mnie pozytywnie. Najchętniej nie wychodziłabym w ogóle spod koca i nie opuszczała swoich dresów. W głównej mierze jest mi po prostu non stop zimno, a dwa dopada mnie jesienne chandra. Nic niepokojącego, ot jesienna aura tak na mnie działa, że znacznie łatwiej mi popsuć dzień. Zmoknięta i przemarznięta irytuję się znacznie bardziej. Poza tym mam niedobór "robienia fajnych rzeczy", bo zwyczajnie mniej się dzieje, a i mnie znacznie mniej chce się wychodzić z domu. W tej kwestii częściowo pomaga mi intensywny plan działania, ale czasami i tak trafia się gorszy dzień, z którym trzeba sobie jakoś poradzić. Dlatego mam dla Was 7 sposobów na poprawę humoru. Wszystkie są uniwersalne i sprawdzają się przez cały rok, nie tylko jesienią.
- Kubek gorącej herbaty, ciepły koc i netflix/dobra książka
To taki bardziej jesienny pomysł, chociaż książki i dobre seriale uwielbiam przez cały rok. Czasami właśnie tego potrzebuję - odciąć się na trochę od świata i uciec pod ciepły koc, zapalić dużo świeczek, a najlepiej kominek z woskiem zapachowym i po prostu sobie posiedzieć, obejrzeć coś, poczytać. Zazwyczaj nic szczególnie ambitnego. Ot, dobrą historię, która wciągnie i zainteresuje. Nie wszystko musi być super ambitne, zdecydowanie nie. Latem tę opcję zamieniam po prostu na relaks na plaży, w parku czy na leżaku z butelką piwa i dobrą książką. ;)
- Kisiel
No dobra, to mało uniwersalny punkt, bo wiele osób kisielu w ogóle nie lubi. Nie wiem, co on w sobie ma, ale kisiel jest dla mnie magiczny. Sprawia, że od razu czuję się lepiej i poprawia mi się humor. Jest zarezerwowany na duże jesienne smutki. Oczywiście wiadomo, że najlepiej smakuje ten zrobiony przez mamę, ale ostatecznie ten przygotowany samodzielnie też jakoś daje radę. Jestem jednak pewna, że nawet jeśli nie lubisz kisielu, to jest jakiś smak, który sprawia, że od razu robi Ci się na sercu cieplej, a świat wydaje się jakoś mniej zły nić przed chwilą. Pomyśl i znajdź to, aby pamiętać na wypadek jesiennej chandry.
- Huśtawki
Moje wewnętrzne dziecko uwielbia się huśtać. Bardzo często wpadam na moment na plac zabaw, żeby się pohuśtać, nawet jak mam dobry humor. Czasami idę się pohuśtać, żeby się przewietrzyć, żeby zrobić sobie przerwę od nauki, żeby rozładować stres albo w nagrodę. Zdarzało mi się więc pójść na huśtawki od razu po zdanym egzaminie, w białej koszuli, czarnej spódnicy i szpilkach. Sąsiedzi musieli mieć ubaw... ;) Ale to po prostu taka fajna, prosta czynność, która daje dużo pozytywnej energii.
- Siarska muzyka
Trochę wstyd się przyznać, że najlepiej humor poprawia mi się przy Jessicę albo przy disco polo. A żeby mycie okien było przyjemniejsze włączam na full Ich Troje i prawdopodobnie słyszy mnie pół bloku. Ale to się fajna czynność wtedy robi, no! Mam też ulubioną muzykę, której nie jest wstyd puścić znajomym. Ostatnio bardzo sobie upodobałam, stację Alt Cafe na Open fm i słucham prawie cały czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)