A Ty co zrobisz, gdy skończy się epidemia?
Kiedyś napisałam tekst o tym, co by było gdyby jutro był koniec świata. I wtedy tak sobie tylko gdybałam nad tym czysto hipotetycznie. A dzisiaj wiele osób twierdzi, że to, co dzieje się teraz, to właśnie jest koniec świata. Może nie w takim znaczeniu jak miałam na myśli w tym tekście sprzed dwóch lat. Raczej nic nie zapowiada, żeby ludzkość całkowicie wyginęła na skutek tej epidemii. Ale być może to koniec świata jaki znamy? Być może ten powrót do normy, na który wszyscy tak usilnie czekamy, siedząc w domach, już nigdy nie nastąpi?
I na początku ta myśl wzbudzała we mnie panikę. Ale teraz sobie zadaję pytanie- co to znaczy normalnie?
Może to siedzenie w domu i ta chwila zawieszenia nauczy nas czegoś nowego?
I nie mówię tu o darmowych kursach programowania, grafiki czy nauce języków obcych. Chociaż to pewnie dobry moment. Nie wiem. Podziwiam za motywację.
Ale może to siedzenie w domu i ten czas samemu ze sobą i swoimi myślami otworzy nam oczy?
Chodź, zastanów się ze mną, co Ty zrobisz, gdy skończy się epidemia.
Niektórzy mówią, że zwolnimy, że zaczniemy się cieszyć małymi rzeczami, dostrzegać drobiazgi. Że zaczną nas na nowo cieszyć pąki na drzewach i zapach trawy. Lody z ulubionej lodziarni, w której trzeba stać w kolejce na dworze. Ale nie dlatego, że zachowujemy od siebie 1,5m odstępu, tylko dlatego, że te lody takie dobre. Pierwsze pocałunki w parku. Gwiazdy na niebie.
Nie wiem. Może tak właśnie będzie.
Ale może z zupełnie drugiej strony? Może ten czas w domu samemu z sobą uświadomi nam, że wcale nie podoba nam się dotychczasowe życie? Że wcale nie jest okej? Że pora coś zmienić. Bo coś sprawia, że nie cieszę się życiem, tak bardzo jak to tylko możliwe.
Trochę przeraża mnie, gdy czytam, że ludzie w sumie się trochę cieszą z tego siedzenia w domu, bo w końcu mają czas, by spędzić go z rodziną, zjeść wspólnie posiłek, czy poczytać książkę. Jeśli jesteś jedną z tych osób, to chyba najlepszy znak, że coś jest nie tak. To chyba dobra lekcja, która pokazuje, że pora na zmiany.
Bo warto mieć czas na czynności, które nas cieszą. Wszytko inne poczeka. Naprawdę. Świat będzie się dalej toczył, jeśli na chwilę się zatrzymasz. I teraz możesz to najlepiej zobaczyć.
Jest tak film- Jutro pójdziemy do kina. Pewnie większość z Was go zna. Nie poszli jutro do kina, bo jutro rozpoczęła się wojna. I gdy siedzę sobie w domu, to najbardziej cieszę się z tego, że nie czekałam ze swoim życiem do jutra. Bo mogłabym nie zdążyć.
Cieszę się z każdej podróży, w którą pojechałam. Z każdej przyjaźni. Ze wszystkich wyjść do restauracji na pyszne jedzenie. Z każdego piwa w plenerze. I tych lodów, na które czeka się w kolejce. Z nocnych spacerów i pocałunków na ławkach w parkach. Cieszę się, że gdy życie się na chwilę zatrzymało, mogę się cieszyć tym, że mam piękne wspomnienia.
I dziś, choć świat na chwilę zwolnił, to na pewno ruszy z powrotem. Czy z takim samym pędem? Zobaczymy. Ale teraz też nie czekam ze swoim życiem do jutra (choć miałam takie myśli). Dlatego zamiast czekać, aż wszystko wróci do "normy", czymkolwiek ona jest, to już dzisiaj działam. Piszę pracę magisterską, bo chcę się obronić. Przygotowuję artykułu naukowe, bo chcę się dostać na doktorat. Ćwiczę regularnie, bo chcę ładnie wyglądać w bikini, które już niedługo będę znów nosić. O i filmik na Youtube nagrałam, bo wiecznie odkładałam to na lepszy moment. Lepszego nie będzie.
Nie lubię leniwych dni i powolności. Nie jest mi łatwo motywować się do działania, gdy nie muszę. Gdy mogę siedzieć na dupie i oglądać seriale (i oglądam ich nieprzyzwoicie dużo). Ale choć jest inaczej niż było, to nadal nie czekam z życiem na jutro.
A gdy skończy się epidemia i w końcu swobodnie wyjdę z domu nie, nie będę wywracać mojego życia do góry nogami.
Nie rzucę wszystkiego i nie wyjadę w Bieszczady (no dobra, ja to prędzej nad morze).
Nie zwolnię nagle, bo lubię żyć intensywnie.
Nie będę robić wielkich zmian, bo po prostu lubię swoje życie.
Ale gdyby było inaczej, to pewnie chciałabym wywrócić je do góry nogami. I zrobić tak, żeby zacząć je lubić i się nim cieszyć.
A tak po prostu będę dalej cieszyć się każdym dniem. Tak jak do tej pory. Choć pewnie będę bardziej doceniać to co mam. Zaplanuję kolejną podróż. Pójdę na
lody. Wypiję piwo w plenerze. Będę się całować na ławce w parku (jeszcze
nie wiem z kim, ale to coś wymyślimy). I pójdę na pizzę. I nie będę się
zastanawiać ile ma kalorii, tylko cieszyć się jej pysznym smakiem. O, i
potańczyć pójdę! I nabawię się od słońca kolejnych piegów na nosie. O, i tą Teslą ze zdjęć się przejadę, żeby pomóc Fundacji Fun and Drive w zbiórce na karetkę. Bo świat dalej będzie potrzebował dzielenia się dobrem. A jeśli masz ochotę to możesz pomóc już dzisiaj, wspierając akcję pomocy łódzkiej służbie zdrowia.
A Ty? Co zrobisz, gdy skończy się epidemia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)